Reviews Break It Down

Break It Down was recorded two months after Nuno’s stroke and features a quartet with producer Flak (aka João Pires de Campos) on analog drum machine., bassist Hernâni Faustino, tenor sax player José Lencastre and Nuno on electric guitar. This quartet was recorded and mixed by Flak and the album was mastered by American guitarist-sound engineer James Plotkin. Marins’ suggestive photo is used for the cover artwork. This quartet brings Break It Down into the heavy and seductive dub landscapes of Bill Laswell. All the music of this ad-hoc quartet was improvised and relies on the manipulated pulses of Flak’s irresistible analog drum machine and Faustion’s fat electric bass lines. This massive rhythm section allows Lencastre and Nuno to soar into atmospheric, funky dub grooves and dive into a thorny kind of fusion. As the album progresses, the temperature of this volatile stew rises steadily, the pulses become faster, denser and more powerful and it reaches its cathartic climax with the soulful storm of the 19-minute title piece. Eyal Hareuveni

_____________________________

De bezetting op ‘Break It Down’ wijkt niet alleen af vanwege de toevoeging van Nuno op gitaar. Het is vooral het gebruik van elektronica dat hier opvalt. Nuno bespeelt een elektrische gitaar, Faustino horen we op de elektrische bas en Flak op een drummachine. De enige die zich van een akoestisch instrument bediend, in dit geval de tenorsax, is Lencastre. Je hoort het direct in opener ‘Do It Slower’ dat de ritmische structuur heeft van de dance en waar Lencastre zich met zijn zangerige klank heerlijk doorheen beweegt. Een soms wat bevreemdende, maar bijzonder afwisselend en originele combinatie. ‘Give Back to Earth’ sluit hier, ondanks het wat afwijkende ritme, prima op aan. Opvallend aan dit album is ook dat de bijdrages van Flak, Faustino en Nuno hoofdzakelijk ten dienste staan van de vaak opvallend complexe ritmes – met als mooi voorbeeld die passage halverwege ‘Into Layers’. De muziek mag dan zeker relaties hebben met dance, dansen wordt hier toch wel wat lastig. De enige die echt een eigen koers vaart hier is Lencastre. Zeer aantrekkelijk klinken ook ‘Step by Step’, met een fantastisch swingende Lencastre en het afsluitende titelstuk ‘Break it Down’. Met bijna twintig minuten tevens verreweg het langste stuk van het album. Aanvankelijk relatief ingetogen, loopt verderop, met name dankzij Nuno, de spanning op en krijgt het stuk een vrij abstract karakter. Maar een stuk dat vol zit met onverwachte wendingen en gruizige solo’s van Lencastre. Nieuwe Noten 

_____________________________

 

Czas na ostatnią z phonogramowych nowości: Nuno przesiada się na gitarę elektryczną, Lencastre na saksofon tenorowy, Faustino, na ogół kontrabasista, sięga po elektryczną basówkę, a wszystkich spaja analogowa maszyna perkusyjna, za sterami której zasiada Flak. Główny strumień narracji bazuje tu na nieco histerycznej, syntetycznej perkusji i funkowym, mięsistym basie, z kolei improwizacja najczęściej odbywa się w obszarze działania psychodelicznego gitarzysty i post-jazzowego saksofonisty. Całość obleczona jest cienką warstwą dubu i budzi dalece mieszane uczucia. W pierwszych czterech, dość zwartych dramaturgicznie, niedługich opowieściach konwencja się broni, gorzej, gdy muzycy ruszają w ostatnią, prawie 20-minutowa podróż. Tu pomysłów, by zaintrygować słuchacza jest już definitywnie mniej. Syntetyczny rytm, dubowy step basu, śpiewny saksofon na pogłosie i permanentnie fermentująca, kwaśnagitara, to elementy składowe tej układanki. Narracja jest dość stabilna pod względem dynamiki – niekiedy przyspiesza, jak w części trzeciej, innym razem zwalnia, bywa, że sięga po niemal 2-stepowy beat, jak w części czwartej. Dużo ciekawego dzieje się na tzw. drugim planie, szczególnie w momentach, gdy saksofon i gitara wchodzą w fazę nieco gorętszych improwizacji (choćby noise rockowy epizod w części trzeciej, czy też duża porcja psychodelii w czwartej). Jakkolwiek często zdarza się, że gitara nie jest w stanie przebić się przez zasieki maszyny perkusyjnej i basu. W długiej, finałowej ekspozycji dzieje się sporo, ale narracja zdominowana jest przez akcje perkusyjne, które nie dość, że brzmią dość archaicznie, to jeszcze wprowadzają spory chaos dramaturgiczny, szczególnie w momentach, gdy opowieść przejawia tendencje, by popadać w post-psychodeliczną mantrę. Z kolei, gdy perkusja i bas zostają na moment sami (w drugiej części finału) klimat robi się interesujący, ale nie jest ciekawie spuentowany. Andrzej Nowak